Połoniny 2017
17-18.08.2017 czwartek-piątek
"...Dosyć często rozważam
Co jest warte me życie
Setka zgranych kawałków
Miraż bycia na szczycie
W takich chwilach najczęściej
Ruszam gdzieś w Połoniny
Tam zmęczony wspinaczką
Człowiek staje się inny
Tam na dole zostało
Wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło
Świat wydaje się lepszy
....
Uczesane przez wiatry
Gołe szczyty Połonin
Proszą byś po nich poszedł
Biesom, Czadom się skłonił
Z twarzą mokrą od deszczu
Przeziębnięty, zmęczony
Od złych rzeczy na dole
Jesteś mgłą oddzielony ..."
O tak ten ponadczasowy utwór zespołu KSU, jest przepełniony tym wszystkim co człowiek będąc tam, na szczytach Połonin właśnie czuje...będąc zmęczonym wspinaczką stajesz się inny...inny wobec siebie, wobec swoich słabości, problemów, zmartwień, wobec wszystkich których na szlaku spotykasz. Niezależnie od płci, wieku, wyznania każdy jest tam ważny i pozytywnie nastawiony do siebie, jest miłe pozdrowienie jak i chęć pomocy. Góry chyba tak mają, że łaczą ludzi a nie dzielą.
To była moja pierwsza wyprawa w te inne Bieszczady, te które nie mają granic wyznaczonych przez parkingi, pola namiotowe, domki, chatki sklepy i sklepiki z pamiątkami. Tam można poczuć prawdziwą wolność duszy i umysłu, lekkość bytu
W młodości wiele czasu spędzałem nad zalewem Solińskim bądź Myczkowieckim, tam wspólnie z kolegami co roku spędzaliśmy sporo czasu na łowieniu ryb, pływaniu i delektowaniu się pięknem natury, w każdej postaci. Szkoda, że musiało minąć aż tyle czasu aby przekonać się, że właśnie góry, nawet te niskie, Bieszczadzkie potrafią tak zauroczyć. Jeszcze wiele szlaków pozostało do odkrycia... ile ich zdołam przemierzyć? czas pokaże ale na pewno tu jeszcze wrócę